poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Ż- Żyję, bo ona jeszcze nie przyszła...

  -No dalej, Demon chodź już!- Weronika ciągnęła w stronę domu swojego pupila.
Demon był dwuletnim dobermanem, który tolerował tylko swoją właścicielkę. Wera miała przez to niemałe kłopoty.
Brunetka ubrana w zieloną sukienkę próbowała namówić psa do pokonania dystansu do jej mieszkania. Zwierzak jednak niewiele robił sobie ze zdenerwowania swojej pani.
  -Demon, cholera idziemy!- wkurzyła się nie na żarty kuzynka Piotra.
Pies zrozumiał powagę sytuacji i posłusznie ruszył do nowego miesjca zamieszkania.
Mieszkanie Kilimowicz był bardzo przestronne. Białe ściany poobwieszane milionami zdjęć, dawały jej poczucie bezpieczeństwa. Kochała to miejsce i nie zamieniłaby go na żadne inne. Wpuściła psa do mieszkania a sama skręciła do lokum obok. Wyciągnęła z kurtki klucze i przekręciła zamek. Weszła po cicho pragnąc zrobić domownikowi niespodziankę. Stanęła w drzwiach do salonu i zobaczyła Andersona rozmawiającego przez Skype z Lotman'em. Momentalnie przypomniały jej się słowa Paul'a, które zasmuciły Nikolay'a. Musiała to wyjaśnić z zawodnikiem Zenitu Kazań. Już chciała się ujawnić, gdy usłyszała pytanie zawodnika z Rzeszowa.
  -Jeszcze żyjesz?
  -Żyję, bo ona jeszcze nie przyszła.-powiedział Matt na, co Wera wybuchła cichym śmiechem.
  -Oj, to już niedługo Anderson!- powiedziała podchodząc bliżej. -Panu już dziękujemy.- warknęła w stronę Lotmana i zamknęła laptopa.
Usiadła na blacie biurka patrząc w oczy wystraszonego Andersona.
  -Masz mi coś do powiedzenia?-zapytała oschle.
  -Paul ma za długi język. Przepraszam.- powiedział przeklinając w duchu przyjaciela.
  -Abym ci wybaczyła musiałbyś się bardziej postarać.- odparła dumnie rozglądając się po mieszkaniu.
Matt od razu odczytał o co chodzi brunetce i wpił jej się zachłannie w usta. W relacji nie było czasu na delikatność. Całowali się z pasję, było czuć między nimi pożądanie. Dziewczyna oplotła go nogami w pasie, poglębiając pocałunek. Ich języki walczyły o dominację na dobrze znanym im terenie. Chłopak chwycił ją za lędźwie i przeniósł ich na łóżko. Nie odrywając się od jej ust zaczął pozbywać się jej garderoby. Ona nie pozostając mu dłużna wzięła się za rozpinanie koszuli. Nie trwało to długo. Anderson przeniósł swoje pocałunki na odkrytą szyje dziewczyny. Gdy przygryzł jej obojczyk jęknęła cicho. Sunął językiem po jej rozgrzanym ciele aż do skraju koronkowych majtek. Ponownie wrócił do jej ust spragnionych jego pocałunków. Tym razem to ona przejęła kontrolę. Siedziała na nim okrakiem na przemian całując i przygryzając jego ucho. Z gardła Amerykanina wydobył się głęboki jęk. Dziewczyna uśmiachnęła się zawadiacko zręcznie pozbywając się ubrań siatkarza.
-Tęskiłem.-wychrypiał jej zamszowym głosem do ucha, gdy stawali się jednością.
Obudziła się wcześnie i z trudem wyplątała się z objęć chłopaka. Cmoknęła go szybko w policzek i ubierając się w biegu ruszyła do siebie. Otworzyła drzwi od razu została zaatakowana przez swojego psa. Na śmierć o nim zapomniała! Na szczęście zostawiła mu miskę z karmą, wodą oraz otwarte drzwi do ogródka. Przywitała Demona i ruszyła do garderoby. Pies kroczył za nią dumnie. Sięgnęła z półki ciemne spodnie oraz zieloną koszulę. Złapała jeszcze białe vansy i z naręczem ubrań ruszyła do łazienki. Spojrzała w lustro spinając włosy. Przypomniała sobie rozmowę z Megan.
  -Ona ma racje.-szepnęła wspominając ubiegłą noc.
Po raz kolejny powróciła do całej znajomości z siatkarzem. Od zawsze myślała, że to tylko przyjaźń. Przymykała oko na wielokrotne noce u sąsiada. Teraz jednak zrozumiała, że było inaczej. Subtelne pocałunki, brutalne, pełne pasji pieszczoty- strawiały jej przyjemność ale ona nic do niego nie czuła. To było tylko pożądanie. Ale nie chciała tego kończyć! W pewnien sposób uzależniła się chłopaka. Sama nie wiedziała jak, ale wiedziała, że jej na nim zależy. Wyszła z łazienki zabierając przygotowaną kanapkę i opuściła mieszkanie.
Szła, poddając się rozmyślaniom ulicami Nowego Jorku. Nim się spostrzegła była przed swoim uniwersytetem. Weszła przez zdobione drzwi do antycznego wnętrza. Po chwili siedziała już w sali wykładowej. Wyciągnęła niebieski brulion oraz długopis.
  -Czemu się nie odzywałaś?-dopiegł ją głos Megan, która zajęła miejsce tuż obok.
  -Przepraszam, była zajęta.-posłała szatynce przepraszający uśmiech.
Tym razem nie kłamała. Bardzo przeżywała pierwszy mecz po fazie zasadniczej rzeszowiańskego zespołu. A może przeżywałaś grę bruneta?-szepnęła jej podświadomość.
To była po części prawda. Podczas tej rundy bardzo zbliżyła się do bułgarskiego siatkarza. Dużo rozmawiali, chodzili na spacery, umilali sobie wspólnie czas. Nikolay był zabawny, szarmancki,  inteligentny. Okazał się wspaniałym towarzyszem do wieczornych rozmów. Wera czuła, jakby znała go tak długo jak Megan, albo i dłużej. Trochę martwiło ją, że chłopak nie odzywa się od kilku dni. Nie zwracając uwagi na wykładowcę,  który właśnie rozpoczął swój dwugodzinny monolog wyciągnęła iPhona i napisała do chłopaka.
Do: Niko :)
Treść: Hej śpiochu! Co tam w Rzeszowie?
Miała nacisnąć klawisz "wyślij", gdy po sali rozległ się dźwięk przychodzącej wiadomości. Po chwili sygnał się powtórzył. Wszyscy spojrzeli na nią, a ona zaklnęła pod nosem.
  -Przepraszam.- mruknęła w stroną profesora, który piorunował ją wzrokiem.
Wyciszyła telofon i wrzuciła go do torby. Jednak nie mogła skupić się na słowach mężczyzny, na temat "Rozwoju psychologii sportowej w formie indywidualnej". W końcu zwyciężyła ciekawość  i ponownie wyciągnęła na stolik telefon. Pierwszy sms był od Andersona. Mimowolnie zarumieniła się czytając podziękowanie za cudowną noc, co nie uszło uwadze Meg. Po chwili na jej blacie pojawiła się karteczka z napisem "Miałam rację?". Spojrzała na nią i niechętnie skinęła głową. Megan uśmiechnęła się, odgarniając do tyłu swoje czarne włosy. Wyprostowała się jeszcze bardziej na swoim krześle i wróciła do uważnego słuchania. Weronika zaśmiała się cicho i wywróciła oczami. Jednak na ekranie jej telefonu widniała jeszcze jedna wiadmość, zaintrygowana otworzyła ją.
Od: Niko :)
Treść: Dzień dobry :) Mam nadzieję,  że nie masz mi za złe tych kilku dni ciszy z mojej strony :) Ta cała otoczka związana z meczami, sama rozumiesz. Ale nie za tym, ni po tym, chciałem życzyć ci miłego dnia :) Kiedy będziesz w Polsce?
Uśmiechnęła się promiennie po raz kolejny czytając wiadomość. Telepatia normalnie- pomyślała i spróbowała skupić się na dobiegającym końca wykładzie.
Konsumowała swoją kanapkę, gdy zjawiła się Megan.
  -Co to miało być?-zapytała zajmując miejsce na stołku obok dziewczyny.
Wera spojrzała na nią nie wiedząc o co t!ym razem jej chodzi. Szatynka westchnęła głośno i ugryzła swoje ciastko, zakupione w akademickim sklepiku.
  -Te rumieńce na wykładzie? Szeroki uśmiech?-zapytała wpatrując się w przyjaciółkę, który spuściła wzrok.-Nie...tylko mi nie mów, że... Znów się z nim przespałaś?!
  -Głośniej, bo jeszcze cię na Syberii nie słyszeli.- warknęła dziewczyna rzucając swojej rozmówczyni srogie spojrzenie.
  -Mam prawo się bulwersować, ponieważ to już poszło za daleko. Jemu zaczęło na tobie zależeć. Nawet mi nie przerywaj próbując zaprzeczać.- poinformowała ją studentka patrząc na nią jak matka na rozrabiające dziecko.- Wera,  dla ciebie to tylko przyjaźń, a on się może zakochać!
  -Anderson i zakochanie? Słyszysz co mówisz?! To nie realne! Zrozum. A ja muszę wracać, bo Demon został sam.- rzuciła na odchodne i zostawiła dziewczynę samą.
Ruszyła w drogę powrotną do swojego mieszkania. Jak przewidziała już od progu dobiegło ją radosne szczekanie dobremana. Pogłaskała go za uchem i wsypała do miski jego ulubioną karmę. Sama zaś usiadła na kanapie i włączyła telewizor. Wybrała kanał muzyczny i rozsiadła się wygodnie. Po chwili dołączył do niej najedzony pies. Położył swój czarny łeb na jej kolanach i łypał na nią co po chwila brązowymi oczami. Wera spojrzała w tęczówki pupila i doznała olśnienia. U kogoś jeszcze takie widziała. Zerwała się z miejsca i z akademickiej torby wyciągnęła telefon. Zadowolona wróciła do leżącego psa i wybrała numer.
  -Hej. Z tej strony Wera.- wyśpiewała radośnie.-Jasne, że się nie gniewam. To tylko trzy dni.
Zaśmiała się na słowa swojego rozmówcy. Demon spojrzał na nią i trącił ją pyskiem.
  -Niestety raczej nie. Ale zobaczę co da się zrobić. Przepraszam cię ale ktoś się dobija. Do usłyszenia. Pa.
Wstała i podeszła do drzwi. Za nimi stał ubrany w strój sportowy Anderson.
  -Hej?- przywitała się niepewnie.
  -Skleroza nie boli.- zaśmiał się serdecznie.
Wera zrobiła wielkie oczy i posłała mu przepraszające spojrzenie. Na śmierć zapomniała, że umówiła się z nim na bieganie. Wpuściła gościa do mieszkania a sama popędziła do garderoby. W ekspresowym tempie wyszukała buty do biegania oraz spodenki. Trochę dłużej zeszło jej na szukanie ukochanej bluzki. Jednak po niespełna dwudziestu minutach była gotowa.
  -Let's go!- ponagliła siatkarza przypinając smycz swojemu ulubieńcowi.
Kilkadziesiąt minut biegali wokół jeziora, znajdującego się w okolicznym parku. Zmęczeni usiedli na ławce.
  -Straciłam formę przez zimę.- mruknęła dziewczyna pijąc wodę.
  -Nie jest najgorzej.- uśmiechnął się Matt i spróbował pogłaskać psa,  jednak ten warknął na niego.
  -Przepraszam za niego. Nie przeprada za obcymi.- powiedziała Weronika ganiąc zwierzaka spojrzeniem.
  -Nic się nie stało ale w ramach zadośćuczynienia dasz się zaprosić do kina.
Brunetka zaśmiała się i pokiwała głową na zgodę.
  -Wcale się nie zakocha. Uważaj!- powiedziała Megan gdy jej przyjaciółka szykowała się do wyjścia.
  -Meg, nie przesadzaj! To już nie można iść z przyjacielem do kina?- zaśmiała się Kilimowicz przymierzając kolejną sukienkę.
-Ja ci mówię jako kobieta! Od kina się zaczyna a potem nim się zorientujesz lądujecie w łóżku. Chociaż wy to już macie za sobą.- powiedziała zajadając się popcornem.- Weź tę.- wskazała na krótką rozkloszowaną sukienkę.
Weronika posłuchała przyjaciółki i założyła wybraną przez nią kreację. Rzeczywiście wyglądała fantastycznie. Jej długie nogi było podkreślone a kolor dodawał jej dziewczęcości. Kilka minut później do jej drzwi zapukał ubrany w koszulę siatkarz. Kino,  spacer po oświetlonych nocą ulicach miasta a potem kolejna gorąca noc w mieszkaniu siatkarza.
Od autorki:
Witam Was w ten piękny poniedziałek! Jak to brzmi! Oto rozdział kolejny! Coś dla wielbicieli Andersona. Wyjaśnia szok z poprzedniego rozdziału ;*
Do zobaczenia
Nicolette ;*

8 komentarzy:

  1. ^^ no, no, no ^^ ciekawie się dzieje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie!!!Ja to mam nadzieję, że Werę olśni i zakocha się w Macie....Ale hmmm pewnie nie...Rozdział cud , miód i orzeszki!! <3
    Szczerze ten rozdział najbardziej mi się podoba...Oczywiście, bo jets mój kochany Matt!!!
    Dodawaj szybko następny...:*
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział boski :) Mam nadzieję, że Werka będzie jednak z Mattem:) Czekam z niecierpliwością na następny:) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. No dzieje się ;D
    " -Głośniej, bo jeszcze cię na Syberii nie słyszeli.- warknęła dziewczyna rzucając swojej rozmówczyni srogie spojrzenie."-> hahah kocham teksty Wery xD
    "-Mam prawo się bulwersować, ponieważ to już poszło za daleko. Jemu zaczęło na tobie zależeć. " ->Meg ma zdecydowanie rację...Anderson się zaangażuje, a potem dziewczyna Go zrani.
    Zapewne Wera wyjedzie chociaż na kilka dni do Polski i relacja z Niko nabierze akcji ;P
    Czekam na kolejny ;*
    A już dziś pod wieczór zapraszam do mnie na 9 :
    http://dla-kazdego-zawsze-jest-jakis-ratunek.blogspot.com/

    Chciałam Cię powiadomić, że zostałaś nominowana do Liebster Award. Więcej informacji tutaj --> http://dla-kazdego-zawsze-jest-jakis-ratunek.blogspot.com/2015/04/liebster-award.html
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. A więc jestem, jak mnie zapraszałaś :)
    I jest genialnie. Uwielbiam Piotrka, a dodając do tego Niko, po prostu wymiękam! :) Błagam, niech Wera będzie z Penchevem :D
    Ta relacja z Mattem trochę niezdrowa, czekam na rozwój sytuacji ;)
    Na razie pięknie, zabawnie, ale mam przeczucie, że chyba może się to zmienić ;)
    Z niecierpliwością czekam na kolejny ;)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Mega ! ;) Czekam z niecierpliwością na następny :)

    Tymczasem ja zapraszam do mnie na nowe opowiadanie. Bohaterem m.in Kacper Piechocki :*
    http://milosc-i-siatkowka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepraszam, że spóźniona, ale egzaminy gimnazjalne trochę wyłączyły mnie z blogowej rzeczywistości.
    Weronika to diablica jak nic. Spędza sobie upojne noce z Mattem jak gdyby nigdy nic. Meg ma rację, że on się w niej w końcu zakocha. I co wtedy będzie? Nieładnie, proszę pani, nieładnie.
    Jeszcze jest przecież Niko, a jemu wątpię, żeby się spodobała taka forma spędzania czasu przez Werkę. Przekonamy się zresztą pewnie niedługo.
    Doberman... Boże, one to tylko kojarzą mi się z jakimiś facetami z gangów. Pamiętam, kiedyś byłam z przyjaciółką na wystawie psów i ona co tylko zobaczyła dobermana to się zachwycała, że słodki. Mnie tam one przerażają trochę. No ale mniejsza ;)
    Pozdrawiam :)
    PS Na drugiego bloga postaram się wpaść, może dam radę w weekend.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz.