Po kilku godzinach samolot wylądował na maltańskim lotnisku. Trójka siatkarzy szła strudzonym krokiem za brunetką. Jak przystało na dobrze wychowanych dwójka z nich niosła walizki dziewczyny. Jedynie jej kuzyn nie zadał sobie tego trudu. Roześmiani dotarli do hotelu. Mężczyźni wykończeni upałem opadli na recepcyjną kanapę.
-Weronika Kilimowicz, miałam zarazerwowane dwa pokoje.- poinformowała po angielsku recepcjonistkę.
Ta ubrana w mundurek podała jej dwie karty magnetyczne.
-Dwa pokoju dwuosobowe. Drugie piętro.- powiedziała z firmowym uśmiechem a mina kuzynki Nowakowskiego rzednie.
-Miał być jeden jednosobowy i jeden trzyosobowy.- mruknęła przez zaciśnięte zęby.- To musi być jakaś pomyłka.
Recepcjonistka uśmiechnęła się do niej nerwowo wklepując ponownie dane dk komputera. Kiwnęła zrezygnowana głową i oznajmiła dziewczynie, że rzeczywiście wystąpił błąd. Szalę zdenerwowania dopełnił fakt, że hotel nie posiadał wolnych trzyosobówek. Wera wzdychnęła zrezygnowana i kląc w duchu swój lot podeszła do chłopaków.
-Jest problem.- usiadła obok kuzyna, a trzy pary oczu momentalnie były w nią wlepione.- Są dwie dwójki. Losujemy?
Siatkarze kiwnęli głowami, jednak w głowach dwójki rodził się lęk. Najlepszym rozwiązaniem byłoby umieszczenie Kilimowicz z pokoju z Piterem, ale z drugiej strony... Brunetka wyciągnęła z kieszeni kartkę i wpisała na niej dwie liczby. Wsypała karteczki do swojego kapelusza, który jest aktualnie słomkowy i podsunęła Nikolay'owi. Bułgar lekko zdenerwowany wylosował świstek papieru z numerkiem "2". Następny jest Anderson, który ku swojemu zadowoleniu wyciągnął wcześniejszy numerek. Nowakowski wziął swoją karteczkę uśmiechając się do zarumienionej kuzynki. Pokazał kolegom wielką, tłustą jedynką. W Amerykanina wstąpiła złość. W tym momencie stało się jasne, że następne kilka dni jego przyjaciółka spędzi w towarzystwie tego głąba. Zacisnął zęby co nie uszło uwadze brunetki, która posłała mu pocieszające spojrzenie. Z olbrzymią rezerwą wstał i udał się w stronę pokoju, który jak podejrzewał był już okupowany przez Nowakowskiego. Tymczasem Weronika wraz z Bułgarem jechali windą na drugie pięro.
-Anderson nie był raczej zadowolony.- powiedział z nieukrywaną radością chłopak.
Kilimowicz wzruszyła tylko ramionami i wbiła wzrok w swoje pomalowane paznokcie u stóp.
Doskonale wiedziała, że Matthew nie był zadowolony z losowania. Ona sama miała również co do tego wątpliwości, ale patrząc na uśmiech towarzysza one momentalnie ustępowały. Sama nie rozumiała nagłych zmian w swoim zachowaniu. Przy Andersonie czuła się piękna i doceniana. Coraz częściej ich znajomość wychodziła poza strefę łóżkową, co ją bardzo cieszyło. Z kolei z Nikolay'em nigdy się nie przespała i było jej z tym dobrze. Przy każdym spotkaniu czuła się wyjątkowo, jakby spotykali się jak odizolowani od siebie kochankowie. Ale oni byli tylko przyjaciółmi. Weronika sama zaczynała powoli gubić się w swoich uczuciach do obu mężczyzn. Czasem miała tego dość, ale nie potrafiła wybrać. Postanowiła skupić się na zasłużonym wypoczynku. O uczuciach pogada z Megan jak wróci do domu. Otworzyła kartą drzwi, a jej oczom ukazał się przestronny pokój z widokiem na plażę. Od razu rzuciła się na łóżko, a chłopak zrobił po chwili to samo. Zaśmiała się a po chwili krzyknęła widząc nad sobą roześmianą twarz przyjaciela.
-Ładnie to tak?- zapytała z przekąsem wpatrując się w jego brązowe oczy.
Byli takie niepowtarzalne. Od pierwszego spotkanie za każdym razem potrafiły w nich utonąć. Tym razem z trudem powstrzymała się przed tą pokusą. Nikolay był naprawdę fantastyczną i pełną ciepła osobą. Byli w podobnym wieku i na wiele tematów mogła porozmawiać z nim niż z Amerykaninem.
-Nie gniewaj się.- zaśmiał się widząc jej naburmuszoną minę.- Kupię ci drinka.
-Trzeba było tak od razu!- wyskoczyła z łóżka, ale po chwili wróciła do poprzedniej pozycji.- Ale teraz nie mam siły. Freedom!
Niko zaśmiał się i postanowił zacząć rozpakowywać swoje ubrania. Pomiędzy bielizną a bluzami rozmawiał z Weroniką. Nie obyło się bez śmiechów i przekomarzanek. W pewnej chwili na głowie brunetki wylądowałaa bluza siatkarza. Ten najwidoczniej szukał czegoś w torbie i nie zorientował się o zagubionej odzieży. Weronika również nie zadała sobie trudu poinformowania go o tym i chytsze schowała bluzę do swojej nocnej szafki. Z radosnym uśmiechem obserwowała chłopaka. Widziała jego zarysowane mięśnie pod koszulką, z krótkim rękawem. Lubiła na niego patrzeć. Pochłonięty wykonywaną czynnością był jak zamknięty w swoim świecie. Taki spokojny, zrównoważony. Zupełnie inny niż Matthew.- szepnął głosik w jej głowie, a ona niechętnie przyznała mu rację.
-Skończyłem.- oznajmił jej Nikolay siadając na jej łóżku.
-Oczekujesz braw?- zapytała ironicznie przeczesując włosy.
-Nie bądź wredna.- skwitował posyłając jej lekko smutne spojrzenie.
Jego wzrok momentalnie podziałał na dziewczynę. Zawstydziła się i zagryzła wargę.
-Przepraszam.- mruknęła.- Gramy w pytania?
Chłopak po chwili namysłu kiwnął głową, a kąciki jego ust poszybowały na zajmowane wcześniej miejsce. Grali już dobre kilka godzin dowiadując się o sobie coraz więcej. Jednak pewne pytania zburzyło cały radosny nastrój.
-Mam pytanie, ale nie wiem czy podołasz.- uśmiechnął się zdenerwowany Bułgar.
To pytanie korciło go już od dłuższego czasu, ale nie chciał nim psuć relacji z dziewczyną.
-Ambitne zadanie to coś dla mnie Niko!- Wera nie dała za wygraną i zmierzwiła mu włosy.
-Nie wiem od czego zacząć...-jąkał się chłopak, ale wiedział, że nie ma już odwrotu.- Co jest pomiędzy tobą, a Andersonem?
Odetchnął głęboko, a na duszy zrobiło mu się znacznie lżej. Z kolei Weronikę zamurowało. To pytania sprawiło jej ogromny problem. Dlaczego? Sama nie wiedziała. Nie była pewna swoich uczuć? Nie umiała spojrzeć w te brązowe oczy i powiedzieć, że to pożądanie? A może zaczynała coś do niego czuć? Jedno było pewne... Nie chciała go zranić, nie chciała ranić żadnego z nich.
-Przepraszam, ale nie umiem ci na to odpowiedzieć.- kilka łez popłynęło po jej policzku.
Nie umiała spojrzeć na zmartwionego Nikolay'a. Chłopak natomiast poczuł, że źle zrobił. Nie chciał, aby przez niego płakała. Uniósł delikatnie jej policzek i starł kciukiem ślady słonej cieczy. Utkwił wzrok w jej zielonych oczach, dalej zaszkolnych łzami.
-Jestem pieprzoną egoistką. Jestem niestabilną emocjonalnie gówniarą, która nie radzi sobie z własnym życiem, a ma pomagać innym.- Weronika wyrzucała z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego.
Nagle zamarła i spojrzała w oczy siatkarza. Zmnieszyła dzielącą ich odległość, ich oddechy ponownie zaczęły się mieszać.
-Dziękuję.- wyszeptała przytulając się do niego.
_____
Na początku przepraszam gorąco za to opóźnienie! Brak czasu, brak weny, brak pomysłu na sklejenie tego co już mam. Rodział jest mega krótki i nie podoba mi się wogóle. Piszę go bo musi być ale...Teraz już regularnie, co czwartek :)
Nicolette