wtorek, 28 lipca 2015

Ć-Ćwiczę cierpliwość do ciebie, kochanie! [Epilog]

-Słońce, musimy się już zbierać.- chłopak pocałował ukochaną w odsłoniętą szyję.
Dziewczyna mruknęła cicho wtulając się w mężczyznę. Wdychała jego oszołamiające perfumy. Gdy przejechał dłonią po jej plecach poczuła przyjemne ciepło. Uniosła głowę i spojrzała w jego brązowe oczy. Kochała go najmocniej na świecie. Dopiero przy nim zrozumiała czym jest prawdziwa miłość. To nie pożądanie, które kilka lat temu doprowadziło do nieoczekiwanych wydarzeń. Między nimi było coś więcej, coś więcej niż pożądanie. Miłość to czerpanie szczęścia z bliskości drugiej osoby, to drobne gesty dające poczucie spełnienia. Miłość to niegasnące uczucie, motywacja do zmiany swoich zachowań. Ją też zmieniła, złagodniała, ustablizowała swoje uczucia. To wszystko zawdzięczała jemu. Wybaczył jej mimo wszystko, pomógł się ponownie odnaleźć, zerwać z łatką "uciekającej panny młodej". Nie chciała go ponownie zranić. Była mu wdzięczna, że ją zrozumiał.
-Musimy?- zamruczała mu do ucha.
Chłopak zaśmiał się serdecznie obejmując brunetkę w talii. Kochał ją mimo wszystko to, co zrobiła. Rozumiał ją, wiedział co nią kierowało. Zraniła go ale wybaczył jej. Nie wyobrażał sobie życia bez tej pretensjonalnej, ironicznej i cholernie upartej osóbki. Była jego szczęściem, jego pierwszą i ostatnią myślą każdego dnia, jego ideałem. Był z nią aby ją kochać i chronić przed całym złem tego świata. Był z nią bo nie było innego miejsca, w którym mógłby być.
-Powinnaś być na ślubie własnej przyjaciółki.- spojrzał jej w oczy i delikatnie musnął jej wargi.
Weronika westchnęła i zapięła płaszcz. Jej chłopak był jedyną osobą, którek potrafiła ustąpić. Byli ze sobą cztery lata. Czekał na nią, gdy studiowała w USA. Ona czekała na niego, gdy wyjeżdżał na sezor reprezentacyjny. Byli zupełnie inni ale idealnie się uzupełniali. Nie miała najmniejszych wątpliwości, gdy kilka miesięcy temu zaproponował jej wspólne mieszkanie.
-Ja dobrze, że to przynajmniej niedaleko.- powiedziała chowając do torebki telefon.
Brunet zamknął drzwi i splotł swoje palce z palcami ukochanej. Po ich ciałach przeszedł dreszcz. Działali na siebie mimo tych wielu lat. Byli parą od czterech lat, nie śpieszyli się przed ołtarz. Chcieli nacieszyć się sobą. Wychodząc z wieżowca skierowali się do samochodu siatkarza. Kobieta opadła na fotelu pasażera i spojrzała na kierowcę.
-Boję się.- wyszeptała spuszczając wzrok.- Boję się, że on tam będzie.
Chłopak uniósł jej podbródek i spojrzał głęboko w szmaragdowe oczy.
-Wszystko będzie dobrze. Zawsze będę obok.- powiedział głaszcząc jej policzek.
Za to go kochała. Zawsze pomagał jej znaleźć pozytywne strony nawet w najgorszych momentach. Był jej darmowym lekiem na wszelakie smutki. Jej narkotykiem.
Uśmiechnęła się do niego delikatnie i ruszyli w stronę kościoła. Po kilkunastu minutach byli na miejscu. Wysiadła z auta, a jej pudrowa suknia powiała na wietrze. Z dnia na dzień robiło się coraz chłodniej. Już za kilka miesięcy cały świat zaśnie na zimę. Poczekała na siatkarza i razem skierowali się w stronę kościoła. Zajęła miejsce niedaleko ołtarza, aby dobrze widzieć swoją przyjaciółkę. To dzięki niej zrozumiała kogo naprawdę kocha, te cztery lata temu. Była jej wdzięczna. Już dziś jej Megan wychodzi za mąż. Tyle razem przeszły. Cieszyła się, że wybranek szatynki jest rodowitym rzeszowianinem. Będą mogły się widywać na codzień. Wojtek był lekarzem, a z Megan poznali się gdy ta przyjechała odwiedzić Weronikę. Chciała dla niej kogoś wyjątkowego, a tym kimś okazał się Wojciech. Usłyszała dźwięk marsza weselnego a do kościoła weszła panna młoda. W białej jak śnieg sukni wyglądała jak anioł. Po zarumienionym policzku jej przyjaciółki spłynęła łza. Brunet spojący obok uśmiechnął się delikatnie i starł ją kciukiem.
-Megan, wygląda pięknie.- szepnęła do niego dziewczyna.
Potwierdział jej słowa skinieniem głowy. Objął brunetkę w talii i utkwił swój wzrok w młodej parze. Wyobraźnia podsunęła mu jego marzenie. Przyknął oczy i rozkoszował się chwilą.
Po hektolitrach łez szczęścia kapłan zakończył mszę ślubną, ogłaszając nowe małżeństwo. Goście wraz z nowożeńcami udali się na wesele. Wódka lała się strumieniami. Pierwszy taniec obfitował w złamany obcas panny młodej. Zakochana para siedziała przy stoliku popijając napój alkoholowy.
-Każdego dnia, dziękuję Bogu za to, że Cię mam.- zanucił graną piosenkę chłopak.
Dziewczyna zaśmiała się i wtuliła się w jego bok. Była szczęśliwa. Nagle do ich stolika podszedł mężczyzna o niebieskich oczach.
-Cześć.- powiedział niepewnie widząc w oczach bruneta złowrogie błyski.- Wera, zatańczysz?
Brunetka spojrzała na ukochanego i po chwili kiwnęła głową. Wstała z miejsca i razem z mężczyzną udała się na parkiet.
-Ładnie wyglądasz.- powiedział chłopak okręcając ją wokół siebie.
-Dziękuję.- mruknęła brunetka.- Matthew, przepraszam.
-Za co? Każdy ma prawo do miłości.- uśmiechnął się do niej pokrzepująco.
- Nie jesteś zły?- odzyskana nadzieja zajaśniała w jej oczach.
-Dzięki tobie zrozumiałem, że miłość przychodzi nieoczekiwanie.- powiedział uśmiechnięty wskazując głową na stół w głębi sali.
Weronika spojrzała we wskazane miejsce. Siedziała tam blondynka w zaawansowanej ciąży. Spojrzała w błękitne tęczówki byłego narzeczonego i zobaczyła w nich szczęście.
-Ma na imię Emily.- szepnął jej do ucha.- Zamierzamy się pobrać po narodzinach Joe.
Brunetka nie mogła powstrzymać łez. Tak bardzo bała się tego spotkania, a nie miała czego.
-Gratulacje!- uśmiechnęła się do siatkarza.
- A ty? Jesteś szczęśliwa?- zapytał gdy wracali na miejsce.
Wera spojrzała na siedzącego przy stole bruneta i skinęła głową.
Nie spodziewała się, że konfrontacja z Matt'em pójdzie tak dobrze. Kolejnym zaskoczeniem było osobne podziękowanie od panny młodej.
-Kolejną osobą, której pragnę podziękować jest moja najlepsza przyjacióła Weronika. Bez niej i jej wspaniałego charakteru, ale za to strasznie ciężkiego nie poznałabym miłości mojego życia.- spojrzała na swojego męża wznosząc toast.- Dziękuję, że zawsze przy mnie jesteś! A teraz pragnę oddać głos osobie, dla której również znaczysz wiele.
Z gromady gości, która zebrała się wokół młodycb wystąpił wysoki brunet. Podziękował za przedstawienie pannie młodej i zwrócił się w stonę gości. Odszukał wzrokiem kobietę jego życia i przemówił łamaną polszczyzną.
-Wiele musiało się wydarzyć abym zrozumiał, że bez ciebie jestem nikim. Od kiedy cię poznałem jesteś dla mnie jak powietrze. Nie wytrzymam bez ciebie. Jesteś moją definicją szczęścia. Moim światełkiem w tunelu. Wiem, że życie z tobą nie jest łatwe, ale wierzę, że dam sobie radę. Weroniko, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?- przyklęknął na kolano i utkwił swoje czekoladowe oczy w dziewczynie.
Ta walcząc ze łzami podeszła do niego i przykucnęła obok.
-Tak!- rzuciła się na niego.
Goście głosno oklaskiwali nową parę. - Ale za ten ciężki charakter powinieneś oberwać.- szepnęła narzeczonemu do ucha.
Ten zaśmiał się tylko i spróbował udobruchać ją pocałunkiem.

Od autorki:
Każda bajka ma swój kres. Ale to raczej bajka nie była. Do ostaniej chwili wachałam się nad zakończeniem tej historii. Nie byłam pewna, jak Weronika. Przepraszam cały team Andersona, nie mogłam postąpić inaczej! Nie pozostaje mi nic innego jak podziękować Wam wszystkich za każde wyświetlenie, każdy komentarz. Za to,że byliście.
Dziękuję <3

środa, 15 lipca 2015

Ś- Śliczna z ciebie panna młoda!

WAŻNE POD ROZDZIAŁEM
Przed lustrem stała ubrana w suknię ślubną Weronika. Jej falowane włosy zostały skręcone w loki i spięte lekko z tyłu głowy. Na szczycie lśnił diadem z długim do ziemii welonem. Atłasowa suknia ślubna o kroju syrenki opinała jej szczupłe ciało. W ręce dierżyła bukiet żółtych tulipanów- tylko jeden mężczyzna wiedział, że je uwielbia. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze a do jej oczy napłynęły łzy. Za godzinę ma wyjść za mąż a ona myśli o innym. To niedorzeczne. Jej mama zapięła na jej smukłej szyi złoty łańcuszek z zawieszką w kształcie literki "M".
-Śliczna panna młoda! Moja mała córeczka wychodzi za mąż!- otarła matce łzę a sama uśmiechnęła się delikatnie.
Wreszcie zrozumiała dlaczego zgodziła się przyjąć jego oświadczyny. Z nim miała stabilizację. On gwarantował jej wszystko co potrzebowała. Wszystko co wymarzyła dla niej mama.
-Mamo, mogę zostać chwilę sama?-zapytała starając się oszukać samą siebie, że dobrze postąpiła.
-Oczywiście kochanie.-kobieta zostawiła ją samą.
Teraz nie musiała już przed nikim udawać. Pojedyńcza, słona łza płynęła po jej policzku. Popatrzyła na dziesięć żółtych tupilanów przewiązanych białą wstążką.
-Oh, Niko!-szepnęła ścierając łzę.
Młody Bułgar na zawsze będzie zajmował ważne miejsce w jej sercu.
Mimo wszystko dalej go kochała- bo przy nim po raz pierwszy poczuła co to miłość. Stop! Jej miłością jest stojący w kościele Anderson. Tak, na pewno.
-Nie oszukuj siebie.-szepnęła jej podświadomość.
Usłyszała pukanie do drzwi a po chwili w pomieszczeniu pojawił się Nowakowski.
-Trzymasz się?-zapytał podchodząc bliżej.
Przytaknęła delikatnie głową patrząc w oczy siatkarza. Wykorzystała swoje wszystkie siły do wygięcia ust w coś przypominającego uśmiech.
-Już czas. Musimy iść.- Piotrek przytulił ją i zaoferował swoje ramię, które przyjęła.
Była strasznie zdenerwowana. Już za kilka godzin będzie zupełnie inną osobą. Żoną. Nie wiedziała dokładnie czy bała się nowej roli czy może jeszcze nie zgaszonego uczucia do innego. Ale podjęła decyzję. Kochała Matt'a, inaczej niż Nikolay'a ale kochała. Stanęli z Piotrem przed kościołem. Wszysycy goście byli już w środku, przed nim stała tylko jedna osoba.
-Megan!-przywitała przyjaciółkę.-Czemu nie weszłaś?
Szatynka pokręciła głową i spojrzała z bólem w oczach na Weronikę.
-Nie chce patrzeć jak niszczysz sobie życie!
-O co ci chodzi?! Kocham Matt'a.- powiedziała dziwiąc się sobie jak łatwo przyszły jej te słowa.
-Wera, zrozum! Miłość to nie pożądanie! Miłość to coś więcej. Ale skoro twierdzisz, że go kochasz to wszystkiego dobregl na nowej drodze życia. Rób co chcesz! Ale teraz możesz jeszcze zrezygnować.
-Pleciesz głupoty!- krzynęła ze łzami w oczach panna młoda i odwróciła się na pięcie.-Piotr, idziemy.
Usłyszała słowa psalmu.
 Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy,we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje, [nie jest] jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, 
lub jak wiedza, której zabraknie. Po części bowiem tylko poznajemy, po części prorokujemy. 
Przyknęła oczy czując zbierające się pod powiekami łzy. Ścisnęła mocniej bukiet tulipanów. Jak na zawołanie przed jej oczami pojawiły się wspaniałe, brązowe oczy Niko patrzące na nią z miłością po ich wspólnej nocy. Przełknęła ślinę. Nadszedł czas przysięgi.
-Ja, Matthew biorę sobie ciebię Weroniko za żoną i ślubuję ci: miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci. Przyjmij tę obrączkę na znam mojej miłości i wierności.-mówił siatkarz patrząc jej w oczy.
Miała ochotę się rozpłakać. Od kilku miesięcy gromadziła w sobie wszelkie emocje. Nie miała sumienia dalej ich ukrywać.
-Teraz ty.- usłyszała głos księdza a przed jej ustami pojawił się mikrofon.
Spojrzała w pełne miłości oczy Matthew, zapłakaną mamę oraz dumnego ojca. Babcia patrzyła na nią ze smutnym uśmiechem. Ona wiedziała o wszystkim. Obok niej, z podobnym wyrazem twarzy stał Piotrek z Olą. Ponownie spojrzała na swojego narzeczonego i szepnęła do mikrofonu.
-Przepraszam, Matt...Ja nie mogę.- ruszyła do drzwi wejściowych pozostawiając osłupioną rodzinę w drewnianym kościele. Zbiegając po schodach zachaczyła o coś i jej łańczuszek poleciał na ziemię. Czym prędzej zebrała go z ziemii i oceniła straty. Z literki "M" odpadła jedna nóżka tworząc pierwszą literę imienia pewnego Bułgara. Zaśmiała się przez łzy chowając zawieszkę.
Stanęła na chodniku wyczekując jakiegoś samochodu.
-Kierunek Podpromie?- usłyszała pytanie z amerykańskim akcentem.
Odwróciła głowę i ujrzała uśmiechniętą Megan.
-Meg, ja przepraszam.
-Cichutko. Mnie nie przepraszaj tylko módl się aby on ci wybaczył.-powiedziała odpalając silnik.
Kilka godzin później dotarły do Rzeszowa. Zegar wskazywał godzinę 21.00. Wybiegła i skierowała się w stonę hali. Ochroniarz chciał ją zatrzymać jednak widząc jen stan wpuścił ją na halę. Wbiegła w chwilo gdy siatkarze kończyli trening.
-Nikolay!- krzyknęła, jednak chłopak jej nie usłyszał.
Zrezygnowana wyszła z obiektu i usiadła na ławce. Chłodne powietrze owiewało jej twarz, a łzy rozmazywały staranny makijaż.
-Weronika?!
Uniosła głowę a jej zielone oczy skrzyżowały się z brązowymi.
-Niko! Ja przepraszam!- po raz kolejny wybuchnęła płaczem.
-Teraz to nic nie zmieni. Szczęścia na nowej  drodze życia.- powiedział a dziewczynę zabolał chłód jego głosu.
-Penvhev, ja cię kocham do cholery!- wykrzyczała choć stał tuż obok.- Popełniłam błąd ale nikt nie jest idealny.
-Jak mam ci uwierzyć po tym wszystkim?!- chłopak podobnie jak ona walczył z łzami.
-Nie wybiegłabym z kościoła pełnegp gości i nie jechałabym w tej sukni pięć godzin gdyby cię nie kochała. Jestem idiotką, bo myślałam, że mi wybaczysz!- spojrzała w jego oczy przepełnione bólem.
Jej serce krwawiło. Zraniła ich obu. Czuła się jak bezużyteczny śmieć. Zniszczyła im życie. A wszystko przez te cholerne emocje. Pożądanie i miłość.
-To chyba ja też jestem idiotą, bo wybaczyłem ci już dawno.- podniósł jej brodę do góry aby spojrzała mu w oczy.- Kocham cię. Rozumiesz? I nigdy nie przestanę.- powiedział i pocałował ją namiętnie.
___
Zawaliłam! To wszystko nie miało tak wyglądać, ale stało się ;c Nie chce zawieszać tego bloga, tylko zakończyć. Jeśli macie wyobraźnię wszystko sobie wymyślicie. Ale straciłam wenę dla tej historii. Prezentuję Wam ostatni rozdział przed epilogiem. Przepraszam.
Lette

niedziela, 5 lipca 2015

N- Nic między nami nie zaszło Matt!

Pierwsze promienie maltańskiego światła słonecznego zbudziły ze snu pannę Kilimowicz. Uśmiechnęła się pod nosem i otworzyła swoje zielone oczy. Delikatnie wyswobodziła się z objęć Nikolay'a, uważając aby go nie obudzić. Wczoraj obiecał, że zostanie z nią dopóki nie zaśnie, ale najwidocznie to on sam pierwszy odpłynął. Mimo, że spali na jednoosobowym łóżku nie odczuła zmęczenia. Była wdzięczna chłopakowi za to, że jest przy niej. Takich przyjaciół ze świecią szukać. Ale czy on był tylko przyjacielem? Sama nie wiedziała. Gubiła się we własnych uczuciach. Uśmiechnęła się rozkosznie na widok lekko rozchylonych warg siatkatrza. Zerknęła na zegar w telefonie i dostrzegła nową wiadomość.
Od: Matt
Treść: Masz ochotę na spacer? Tęsknię <3
Wykrzywiła usta jeszcze bardziej i wsunęła na stopy skórzane sandałki. Szybko zmieniła koszulę nocną ma letnią sukienkę i na palcach opuściła hotelowy pokój. 
Chwilę później stała już przed budynkiem i spoglądała na budzące się do życia wybrzeże. Poczuła czyjeś ręce na swoich biodrach, a znajome usta już pieściły jej szyję. Odchyliła się lekko dając chłopakowi przyzwolenie na dalsze pieszczoty. Po chwili oderwał się od szyi dziewczyny i w geście przywitania pocałował ją w policzek. Uśmiechnęła się pod nosem i złapała go za rękę prowadząc ich w stronę szumiącej wody. Matt objął ją ramieniem i wtuleni w siebie ruszyli na plażę. Usiedli na wilgnym piasku, który dawał wytchnienie od wysokich temperatur panujących na wyspie.
-Jak tam mieszkanie z Piotrkiem? Chrapał? Dało się spać?- zaśpiała się Weronika, jednak jej spojrzenie wyrażało ogromną troskę.
-Nie było najgorzej, ale wolałbym budzić się z tobą w jednym pomieszczeniu.- powiedział poważnie Anderson, na co dziewczyna lekko się zarumieniła.- A jak ten twój Bułgar?
Brunetka uderzyła siatkarza lekko e ramię za jego słowa. Doskonale rozumiała, że nie musieli pałać do siebie sympatią, ale ta pogarda doprowadzała ją do szału.
-On ma na imię Nikolay. I powiem ci, że świetnie się z nim śpi.
-Spałaś z nim?! Jak mogłaś?! Komu jeszcze się oddajesz, co?! Nie rozumiesz, że mi na tobie zależy?!- wybuch chłopaka zdziwił nawet jego samego.
-Między nami nic nie zaszło, Matt!- przytuliła go i czuła jak złość opuszcza jego ciało.- Ty też jesteś dla mnie bardzo ważny. Nie spałam z nim. Rozumiesz?
Rysy chłopaka momentalnie złagodniały, a jego ręka objęła talię brunetki. Dziewczyna spojrzała mu w oczy i musnęła jego wargi. Czuła przepływającą pomiędzy nimi energię. Ich subtelne połączenia warg była pełne namiętności i pożądania. Pełne złości i tęsknoty. Weronika sama nie wiedziała, co sprawiło, że ponownie dała się ponieść. Tymczasem Matt czuł się jakby trzymał przy sobie największy skarb. Kilimowicz była jego ideałem. Pragnął jej z każdym dniem coraz bardziej i nie mógł znieść, że kręcił się przy niej Penchev. Oderwali się od siebie dysząc ze zmęczenia.
-Wracamy?- spytała zakładając za ucho kosmyk włosów.
-Chodźmy.- zgodził się mężczyzna i złapał ją za rękę.
×××
Straciłam wenę. Zawiodłam. Czuję się podle i nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Kurde, mam nadzieję, że mi wybaczycie. Przepraszam!
Nicol

wtorek, 26 maja 2015

A-Ambitne zadanie to coś dla mnie Niko!

Po kilku godzinach samolot wylądował na maltańskim lotnisku. Trójka siatkarzy szła strudzonym krokiem za brunetką. Jak przystało na dobrze wychowanych dwójka z nich niosła walizki dziewczyny. Jedynie jej kuzyn nie zadał sobie tego trudu. Roześmiani dotarli do hotelu. Mężczyźni wykończeni upałem opadli na recepcyjną kanapę.
-Weronika Kilimowicz, miałam zarazerwowane dwa pokoje.- poinformowała po angielsku recepcjonistkę.
Ta ubrana w mundurek podała jej dwie karty magnetyczne.
-Dwa pokoju dwuosobowe. Drugie piętro.- powiedziała z firmowym uśmiechem a mina kuzynki Nowakowskiego rzednie.
-Miał być jeden jednosobowy i jeden trzyosobowy.- mruknęła przez zaciśnięte zęby.- To musi być jakaś pomyłka.
Recepcjonistka uśmiechnęła się do niej nerwowo wklepując ponownie dane dk komputera. Kiwnęła zrezygnowana głową i oznajmiła dziewczynie, że rzeczywiście wystąpił błąd. Szalę zdenerwowania dopełnił fakt, że hotel nie posiadał wolnych trzyosobówek. Wera wzdychnęła zrezygnowana i kląc w duchu swój lot podeszła do chłopaków.
-Jest problem.- usiadła obok kuzyna, a trzy pary oczu momentalnie były w nią wlepione.- Są dwie dwójki. Losujemy?
Siatkarze kiwnęli głowami, jednak w głowach dwójki rodził się lęk. Najlepszym rozwiązaniem byłoby umieszczenie Kilimowicz z pokoju z Piterem, ale z drugiej strony... Brunetka wyciągnęła z kieszeni kartkę i wpisała na niej dwie liczby. Wsypała karteczki do swojego kapelusza, który jest aktualnie słomkowy i podsunęła Nikolay'owi. Bułgar lekko zdenerwowany wylosował świstek papieru z numerkiem "2". Następny jest Anderson, który ku swojemu zadowoleniu wyciągnął wcześniejszy numerek. Nowakowski wziął swoją karteczkę uśmiechając się do zarumienionej kuzynki. Pokazał kolegom wielką, tłustą jedynką. W Amerykanina wstąpiła złość. W tym momencie stało się jasne, że następne kilka dni jego przyjaciółka spędzi w towarzystwie tego głąba. Zacisnął zęby co nie uszło uwadze brunetki, która posłała mu pocieszające spojrzenie. Z olbrzymią rezerwą wstał i udał się w stronę pokoju, który jak podejrzewał był już okupowany przez Nowakowskiego. Tymczasem Weronika wraz z Bułgarem jechali windą na drugie pięro.
-Anderson nie był raczej zadowolony.- powiedział z nieukrywaną radością chłopak.
Kilimowicz wzruszyła tylko ramionami i wbiła wzrok w swoje pomalowane paznokcie u stóp.
Doskonale wiedziała, że Matthew nie był zadowolony z losowania. Ona sama miała również co do tego wątpliwości, ale patrząc na uśmiech towarzysza one momentalnie ustępowały. Sama nie rozumiała nagłych zmian w swoim zachowaniu. Przy Andersonie czuła się piękna i doceniana. Coraz częściej ich znajomość wychodziła poza strefę łóżkową, co ją bardzo cieszyło. Z kolei z Nikolay'em nigdy się nie przespała i było jej z tym dobrze. Przy każdym spotkaniu czuła się wyjątkowo, jakby spotykali się jak odizolowani od siebie kochankowie. Ale oni byli tylko przyjaciółmi. Weronika sama zaczynała powoli gubić się w swoich uczuciach do obu mężczyzn. Czasem miała tego dość, ale nie potrafiła wybrać. Postanowiła skupić się na zasłużonym wypoczynku. O uczuciach pogada z Megan jak wróci do domu. Otworzyła kartą drzwi, a jej oczom ukazał się przestronny pokój z widokiem na plażę. Od razu rzuciła się na łóżko, a chłopak zrobił po chwili to samo. Zaśmiała się a po chwili krzyknęła widząc nad sobą roześmianą twarz przyjaciela.
-Ładnie to tak?- zapytała z przekąsem wpatrując się w jego brązowe oczy.
Byli takie niepowtarzalne. Od pierwszego spotkanie za każdym razem potrafiły w nich utonąć. Tym razem z trudem powstrzymała się przed tą pokusą. Nikolay był naprawdę fantastyczną i pełną ciepła osobą. Byli w podobnym wieku i na wiele tematów mogła porozmawiać z nim niż z Amerykaninem.
-Nie gniewaj się.- zaśmiał się widząc jej naburmuszoną minę.- Kupię ci drinka.
-Trzeba było tak od razu!- wyskoczyła z łóżka, ale po chwili wróciła do poprzedniej pozycji.- Ale teraz nie mam siły. Freedom!
Niko zaśmiał się i postanowił zacząć rozpakowywać swoje ubrania. Pomiędzy bielizną a bluzami rozmawiał z Weroniką. Nie obyło się bez śmiechów i przekomarzanek. W pewnej chwili na głowie brunetki wylądowałaa bluza siatkarza. Ten najwidoczniej szukał czegoś w torbie i nie zorientował się o zagubionej odzieży. Weronika również nie zadała sobie trudu poinformowania go o tym i chytsze schowała bluzę do swojej nocnej szafki. Z radosnym uśmiechem obserwowała chłopaka. Widziała jego zarysowane mięśnie pod koszulką, z krótkim rękawem. Lubiła na niego patrzeć. Pochłonięty wykonywaną czynnością był jak zamknięty w swoim świecie. Taki spokojny, zrównoważony. Zupełnie inny niż Matthew.- szepnął głosik w jej głowie, a ona niechętnie przyznała mu rację.
-Skończyłem.- oznajmił jej Nikolay siadając na jej łóżku.
-Oczekujesz braw?- zapytała ironicznie przeczesując włosy.
-Nie bądź wredna.- skwitował posyłając jej lekko smutne spojrzenie.
Jego wzrok momentalnie podziałał na dziewczynę. Zawstydziła się i zagryzła wargę.
-Przepraszam.- mruknęła.- Gramy w pytania?
Chłopak po chwili namysłu kiwnął głową, a kąciki jego ust poszybowały na zajmowane wcześniej miejsce. Grali już dobre kilka godzin dowiadując się o sobie coraz więcej. Jednak pewne pytania zburzyło cały radosny nastrój.
-Mam pytanie, ale nie wiem czy podołasz.- uśmiechnął się zdenerwowany Bułgar.
To pytanie korciło go już od dłuższego czasu, ale nie chciał nim psuć relacji z dziewczyną.
-Ambitne zadanie to coś dla mnie Niko!- Wera nie dała za wygraną i zmierzwiła mu włosy.
-Nie wiem od czego zacząć...-jąkał się chłopak, ale wiedział, że nie ma już odwrotu.- Co jest pomiędzy tobą, a Andersonem?
Odetchnął głęboko, a na duszy zrobiło mu się znacznie lżej. Z kolei Weronikę zamurowało. To pytania sprawiło jej ogromny problem. Dlaczego? Sama nie wiedziała. Nie była pewna swoich uczuć? Nie umiała spojrzeć w te brązowe oczy i powiedzieć, że to pożądanie? A może zaczynała coś do niego czuć? Jedno było pewne... Nie chciała go zranić, nie chciała ranić żadnego z nich.
-Przepraszam, ale nie umiem ci na to odpowiedzieć.- kilka łez popłynęło po jej policzku.
Nie umiała spojrzeć na zmartwionego Nikolay'a. Chłopak natomiast poczuł, że źle zrobił. Nie chciał, aby przez niego płakała. Uniósł delikatnie jej policzek i starł kciukiem ślady słonej cieczy. Utkwił wzrok w jej zielonych oczach, dalej zaszkolnych łzami.
-Jestem pieprzoną egoistką. Jestem niestabilną emocjonalnie gówniarą, która nie radzi sobie z własnym życiem, a ma pomagać innym.- Weronika wyrzucała z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego.
Nagle zamarła i spojrzała w oczy siatkarza. Zmnieszyła dzielącą ich odległość, ich oddechy ponownie zaczęły się mieszać.
-Dziękuję.- wyszeptała przytulając się do niego.

_____
Na początku przepraszam gorąco za to opóźnienie! Brak czasu, brak weny, brak pomysłu na sklejenie tego co już mam. Rodział jest mega krótki i nie podoba mi się wogóle. Piszę go bo musi być ale...Teraz już regularnie, co czwartek :)
Nicolette

czwartek, 7 maja 2015

Mały bonusik ❤

Przepraszam, ale w tym tygodniu rozdziłu nie będzie :c Natłok zajęć i treningów spowodowały, że rozdział nie jest skończony. A ramach zadość uczynienia i zakończenia PlusLigi ❤❤ macie zdjęcia i inne ^^ źródło: Instagram
Będziemy się z nimi męczyć kolejne 2 lata! Kontrakty podpisane!

Bełchatowksa piątka

Po ciężkim sezonie jest brąz!

Taki widoczek

Medale dla Skry! Wierzyliście?

Relaks rzeszowkich ulubieńców

Tal się cieszy tylko Nikolay

Nikolay Penchev- król #mamySilemamyMoc

Pierwsza zagadka: Kto to?

Resovia w sercach od małego!

Wymarzone zakończenie!

Nowy gadżet!

Taki Matt

My tak nie sądzimy!


Taki cudowny 

Jedyny facet, którego tatuaże uwielbiam

Zagadka 2: Kogo medale?

Faco zawsze roześmiany

Jednym słowem: Conte

Kto prawidłowo pierwszy odpowie na zagadki dostanie dedyk ;*
Obie mają dedyk dziewczynki <3 
Ostania zagadka dla wszech wiedzących:
Gdzie wakacje spędza dwóch zawodników Skr. (8 i 12) Suprajs jako nagroda ;*


czwartek, 30 kwietnia 2015

D-Dobrze wiesz, że to nie jest dobry pomysł...

Weronika pognała jak na skrzydłach, do sąsiedniego mieszkania. Wczoraj, wróciła z finału PlusLigi, który ku jej wilekiemu zadowoleniu wygrał ulubiony klub. Była przeszczęśliwa! Jej kuzynek dostał nawet statułetkę, a ona wycałowała go od razu po zejściu z boiska. Zawodnicy zabrali ją na mniej oficjalne zakończenie sezonu. Nie pamiętała, kiedy ostatnio się tak dobrze bawiła. Nie piła dużo, nie lubiła zbytnio procentowych napojów i razem z Bułgarem podbijali parkiet. Nikolay okazał się świetnym kompanem do tanecznych pląsów. Na wspomnienie niektórych tańców nie omieszkała się nie uśmiechnął. Każde wspomnienie siatkarza powodowało przyjemne ciepło. Radosna zapukała do sąsiada i po chwili ujarzała zaspaną twarz Matthew. Przewróciła teatralnie oczami i musnęła jego policzek na przywitanie. Nie czekając na zaproszenie weszła do mieszkania i usiadła na blacie w kuchnii. Lubiła mieszkanie przyjaciela i często tu przebywała. Oczywiście nie minęło się z komentarzami Megan, która po kłótni z właścicielem wynajmowanego przez nią lokum wprowadziła się do niej. Wlepiła swoje zielone tęczówki w powoli ogarniającego wszystko chłopaka. Był w samych bokserkach, jednak to nie peszyło brunetki. Miliony razy go w nich widziała, a jeszcze częściej nawet bez nich.
-Mogę wiedzieć co ty tu robisz o...-powiedział zaspanym głosem spoglądając na zegar wiszący na ścianie.- Siódmej trzydzieści?
-Pragnę ci przypomnieć a raczej poinformować cię, że zmieniłam datę naszych wakacji.- dziewczyna zaśmiała się widząc jego minę.- O drugiej na lotnisku, siatkarzyno.- poderwała się z miejsca i pocałowała siatkarza.
Ten oszołomiony zaczął oddawać pocałunek, jednak jego koleżanka odsunęła się i z kpiącym uśmiechem opuściła jego lokum.
Przeczesał dłonią włosy wprawiając je w artystyczny nieład. Co ta dziewczyna z nim robiła? Z wrażenia i natłoku myśli musiał się oprzeć o brzeg zlewu. Pamiętał ją jako zawstydzoną studentkę, a teraz była świadomą swojego ciała kobietą. Działała na niego, każde jej słowo stawało się świętością. Była dla niego wszystkim, jej zdanie liczyło się dla niego jak nikogo innego. Był o nią piekielnie zazdrosny, gdy wyjeżdżała do Polski. Krew go zalewała, gdy słyszał jej przesłodzone rozmowy z tym...jak mu było Bułgarem. Czy ją kochał? Sam nie wiedział. On się przecież nie zakochuje. Nie on. Ale każde zbliżenie z nią powodowało podwyższenie rytmu jego serca. Sam nie wiedział co nim kierowało, gdy zgodził się na wakacyjny wyjazd z nią, dwa dni po przylocie z Rosji. Aż tak, że robił wszystko, aby ją uszczęśliwić! W tej właśnie chwili uświadomił, że nie jest przecież spakowany. Zły na siebie skierował się do sypialni i wyjął walizkę. Tymczasem w mieszkaniu obok dziewczyny siedziały w salonie.
-Megan, na pewno poradzisz sobie z Demonem?- zapytała brunetka zagryzając wargę.
Jej pies był nieobliczalny. Doskonale o tym wiedziała i musiała przyznać, że bała się tych kilku dni, które miał spędzić z jej przyjaciółką. Nie chciała, aby stało się coś złego, a zostawiając nadpobuliwą osobę z nadpobudliwym psem mogło wydarzyć się dosłownie wszystko. Szatynka spojrzała na nią z pretensją w oczach. Wera westchnęła i pogłaskała za uchem swojego pupila. Nie chciała go zostawiać, ale wiedziała, że siatkrzom przyda się odpoczynek. Chciała znów zobaczyć swojego kuzyna i oczywiście Nikolay'a. Codzienne rozmowy telefoniczne nie zaspokajały ich tematów. Z każdą następną minutą odliczała godziny do ich przylotu z Polski.
-Na pewno wszystko masz?- zapytała zatroskana Meg, podając jej kubek z kawą.
-Trzy stroje kąpielowe, dwie pary szpilek, sandałki, japonki, szorty, kilka koszul i bluzek. Chyba wszystko.- stwierdziła z uśmiechem właścicielka mieszkania.
-Dobrze wiesz, że to nie jest dobry pomysł.- zignorowała słowa przyjaciółki, ale wiedziała, że są czystą prawdą.
Zauważyła, że siedząca obok niej dziewczyna chce coś dodać jednak chyba zrezygnowała. Jednak ona doakonale wiedziała, co tak trapi przyjaciółkę.
-Mam nadzieję, że się nie pozabijają.-mruknęła pod nosem i udała się do swojej sypialni.
Jej słowa były  prawdą. Amerykanin i Bułgar nie pałali do siebie sympatią. Była im wdzięczna, że nie pobili się na Final Four w Berlinie. Oboje byli dla niej ważni, nie potrafiła wybrać. Jednak Niko był tylko przyjacielem. Z kolei z Andersonem łączyło ją coś więcej. Sama nie była pewna co. Łóżko? Usiadła na łóżku i przymknęła oczy. Tutaj była szczęśliwa. W swoich czterech ścianach. Bez tych wszystkich uczuć, emocji. Bez facetów i problemów z nimi związanych. Jej relaks przerwał dźwięk przychodzącego połączenie. Machinalnie sięgnęła ku szafce i odblokowała iPhona przykładając go do ucha.
-Wylądowaliśmy.- rozpoznała głos kuzyna i momentalnie na jej twarzy pojawił się uśmiech. Biegem wróciła do salonu pokazując na migi współlokatorce o co, jej chodzi. Ubrała buty i zbiegła na dół. Konwersując z kuzynem wsiadła do taksówki i odjechała w stronę lotniska. Nie mogła się doczekać. Widzieli się co prawda kilka dni temu, ale ona kiedy tylko ich dostrzegła zamknęła ich w szczelnym uścisku. Pocałowała obu w policzek i zaprowadziła przed budynek. Wera znała tutaj każdy kąt. Bywała tutaj bardzo często. Zaprowadziła ich do ogródka kawiarni. Nikolay usiadł obok niej, a jej serce momentalnie przyśpieszyło. Uśmiechnęła się promiennie i zamówił całej trójce po ciastku i kawie. Rozmawiali odstesowania czekając na kolejny lot. Za godzinę miał dołączyć do nich Amerykanin z walizką Kilimowicz oraz swoją.
-Co tam u ciebie?- zagadnął Piotrek
-Wiem, że nie jesteś już najmłodszy kuzynie, ale przez dwa dni niewiele może się zniemić.- odgryzła się brunetka pokazując mu język.
Niko wybuchnął śmiechem słysząsz jej słowa. Cieszył się, że ją widzi. Chociaż nie narzekałby, gdyby widział ją każdego ranka u swego boku. Przyznał się do tego otwarcie. Wpadł po uszy. Była dla niego piekielnie ważna, ale rozumiał ją. Ten pocałunek, który dalej czuł na swoich wargach był najlepszym co go spotkało. Był rozradowany, gdy Piter zaproponował mu wspólny wyjazd na wakacje. Potrzebował rozluźnienia, a towarzystwo kuzynki chłopaka traktował jak powinność. Przysłuchując się ich niewinnej kłótni smakował kofeinowy napój marząc, aby zawodnik Zenitu Kazań zniknął w niespodziewanych okolicznościach. Nie lubił go. Jak sądził z wzajnością. Jakież było jago nieszczęście, gdy ów mężczyzna pojawił się w zakresie jego wzroku. Ścisnęło go w klatce piersiowej, gdy Weronika poderwała się z miejsca i rzuciła się w objęcia rywala. Ten widząc jej euforię pocałował ją namiętnie. Jednak ona nie trwała w tej sytuacji długo. Nie chciała zranić drugiego siatkarza, który z każdym dniem stawał się dla niej ważniejszy. Będąc w Ameryce tęskiła za jego zrozumienien oraz samą obecnością. Z kolei będąc w Rzeszowie chciała wrócić do namiętnego i pełnego wigoru Andersona. Miała nadzieję, że ten wyjazd coś zmieni. Modliła się o to w duchu. Wspólnie z siatkarzem wróciła do stolika. Matthew przywitał się z resztą, jednak jego powitanie Bułgara było zauważalnie chłodne. Przez następną godzinę nie spojrzał na niego ani razu oddając się w pełni rozmowie z klubowym kolegą bruneta. Tymczasem Weronika czując się winna tej całej sytuacji rozmawiała roześmiana z Penchev'em.
-Zdradzę ci w sekrecie, że mam pełno piosenek.- rozśmiał się chłopak w skazując na leżący na stole telefon.
-Mogę zobaczyć?- Kilikowicz wygięła usta w swój najładniejszy uśmiech.
-Niech ci będzie.- wywrócił teatralnie oczami i odblokował iPhona.
Wera z wypiekami na twarzy przeglądała playlistę Resoviaka uśmiechając się pod nosem.
-Nie miałam pojęcia, że też ich słuchasz. Myślałam, że tylko ja.
-Jak widać, umiem zaskoczyć
Wybuchnęli śmiechem i ledwo usłyszeli wołanie do odprawy.
-Wakacje, czas zacząć!- oznajmił im głośno Nowakowski przyśmieszając kroku.
Od autorki: Dupa! Dupa! Dupa! To wyżej jest straszne i przepraszam Was za to! Rozdział wyszedł beznadziejny! Może następny wyjdzie lepszy :'D
Nicolette

sobota, 25 kwietnia 2015

Zbzikowana autorka atakuje po raz drugi!

Tym razem jednak z miłości do Kacpra Piechockiego oraz do bezgranicznej miłości do mojej przyjaciółki, Anielki. Co to za imię! Nie umiem gadać tylko o jednym... Wracając do tematu- jest kolejne opowiadanie! Ale to nie koniec wiadomość. Jest jeszcze gorsza.- Zdradzonych i Roztrzepanego planuje kontynuować dopiero w wakacje. Teraz skupiam się na Romansie oraz na Odmiennych ^^
Serdecznie zapraszam na prolog :)
www.odmienni-doskonali.blogspot.com